Złość w środku - psychoterapia Białystok

Emocja, która daje moc

Lubisz, jak inni się na Ciebie złoszczą? Lubisz się złościć?

Prawdopodobnie na oba pytania odpowiesz – nie.

Choć ta stanowczość w przypadku odpowiedzi na drugie pytanie może być mniej stanowcza…

Mam wrażenie, że złość nie ma dobrej opinii. Złość może wydawać się groźna. Złości możemy się bać. Nie musimy się uczyć doświadczania złości – należy ona – tak jak wszystkie inne emocje – do naszego biologicznego wyposażenia. Mamy nawet specjalną część mózgu (układ limbiczny), której głównym zadaniem jest złoszczenie się. Więc każdy człowiek się złości. Choć nie każdy do tego się przyznaje przed innymi, a co gorsza – także przed sobą. Jak to się dzieje?

Pracę nad tym zaczynają już rodzice i wychowawcy mówiąc dzieciom, że „nieładnie się złościć” (dziewczynkom częściej, bo chłopcom bardziej przystoi się złościć). Więc dziecko czuje złość (układ limbiczny działa, czy chcemy tego, czy nie!) i słyszy, że nie powinno tego czuć. A ponieważ, „rodzice zawsze wiedzą lepiej” dziecko może zacząć myśleć, że z nim jest „coś nie tak”. Pojawia się poczucie winy za swoją złość. Niektóre dzieci zaczynają się więc odcinać od swojej złości, starają się jej nie czuć – a to niemożliwe. Inne dzieci złoszczą się podwójnie – bo złoszczą się nawet za to, że się złoszczą…

Gdy w otoczeniu dziecka złości wyrażanej w groźny sposób jest wiele (mama krzyczy na tatę, tata na mamę, a czasem prócz słów są także czyny…) rozwijające się dziecko może zacząć się bać złości w ogóle. Taki – już dorosły- bojących się złości innych – przed złością ustępuje lub działa tak, aby tej złości innych uniknąć. W działaniu oznacza to, że wycofuje się, rezygnuje ze swoich potrzeb i nie broni swoich granic. Może się bać także swojej złości – wówczas w nim samym zostaje ona „zamaskowana” lękiem, smutkiem, czymś nie nazwanym. Osoba, którą nauczono bać się i wstydzić złości, doświadczając jej coraz więcej ma wrażenie, że to nie ona lecz rosną smutek i lęk. Wypełza depresja

Nie mając dostępu do swojej złości tracimy wewnętrzną orientację co do tego, co jest dla nas krzywdzące, zagrażające nam. Bo pierwszą i prawdziwą oznaką tego, że dzieje się coś dla nas niedobrego jest złość. Gdy nie dostrzeżemy jej możemy zabrnąć w sytuację, z której wykaraskanie się będzie trudne.

Nie akceptując swojej złości tracimy siły do starań o zaspokojenie swoich potrzeb. Bo złość skłania do działania, daje siłę i energię.

Złość jest jak ogień – ratuje życie, ale – gdy wyrywa się spod kontroli – może mu zagrażać.

Więc warto także zadbać o świadome wyrażanie złości. Jeśli mieliśmy szczęście nauczyliśmy się tego od rodziców. Jeżeli jesteśmy „tak jak wszyscy” to możemy się tego nauczyć w dorosłym życiu.

Oto kilka propozycji:

Uczenie się można zacząć od uznania swojej złości. Tak – każdy człowiek doświadcza złości i to jest OK. Ty też jej doświadczasz, możesz doświadczać, masz do tego prawo. Gdy czujesz złość to nadal z tobą wszystko jest w porządku (nawet w lepszym porządku, w porównaniu z tymi, którzy złości swojej nie akceptują).

Gdy już dasz sobie prawo do przeżywania złości to zacznij zwracać uwagę na jej oznaki w twoim ciele. Rozum czasem oszukuje – ktoś robi ci krzywdę, a ty tłumaczysz sobie, że to: nic takiego, to nie krzywda, właściwie to zasłużyłeś na to, ona miała rację itp., itd. To pułapka – bo złość czujesz, a rozum mówi, że nie powinnaś/powinieneś. Pojawia się ciężko strawne dla psychiki wewnętrzne rozdarcie. Rozum oszukuje, lecz nie ciało – gdy złościsz się serce zaczyna pracować intensywniej, krew napływa do mięśni, które napinają się przygotowując do walki, podnosi ci się głos, stajesz się czujniejszy na zewnętrzne bodźce. Gdy dostrzeżesz te zmiany możesz pomyśleć: złoszczę się i to jest OK.

Masz prawo do złości, czujesz złość – więc teraz możesz zadać sobie pytanie: o co się złoszczę? Warto pamiętać, że emocje wpływają na jakość myślenia. Złość to silna emocja – więc i jej wpływ na myślenie jest znaczący. Nim zrozumiesz na co, za co, na kogo się złościsz zwolnij na chwilę, powstrzymaj się od działania, mówienia. Przyjrzyj się swojej złości, wsłuchaj się w ciało, odetchnij głęboko.

Przyglądając się swojej złości zyskujesz nad nią kontrolę i możesz sprawniej pomyśleć, z czym jest związana. Dajesz w ten sposób szansę swojej przedczołowej korze mózgowej na zorientowanie się dlaczego układ limbiczny się złości. Teraz warto „rozebrać” złość na elementy: co się dzieje? z czym moja złość jest związana? na kogo się złoszczę? co ta osoba robi? co to ma wspólnego ze mną? jak myślę o tym? jakie moje interesy uznałem za naruszane przez te zachowanie? Podczas tej analizy może się okazać, że złość w nas wyparuje… Po pierwsze dlatego, że im więcej myślenia tym mniej emocji, po drugie dlatego, że zrozumiemy, że nasza interpretacja rzeczywistości płata nam figle. Na przykład możemy poczuć silną złość, gdy ktoś spóźnia się na umówione spotkanie, możemy pomyśleć, że nas lekceważy i możemy być gotowi do wyrażenia złości. Zastanowiwszy się przez chwilę możemy jednak przypomnieć sobie, że to my zapomnieliśmy poinformować o godzinie spotkania… W wyniku analizy okoliczności złości możemy też utwierdzić się też w przekonaniu, że jest za co i na kogo się złościć.

Od poczucia złości, zrozumienia jej przyczyn możemy przyjeść do podjęcia decyzji o jej wyrażeniu. Czasem możemy uznać, że nie opłaca nam się wyrażanie złości – bo coś stracimy, czegoś nie zyskamy, bo zepsujemy relacje lub nie dostaniemy podwyżki. Świadoma rezygnacja z wyrażania złości pozwoli nam łatwiej się z nią uporać. Możemy też uznać, że złość powinniśmy wyrazić stanowczo – bo w ten sposób coś zyskamy, czegoś nie stracimy, uzdrowimy relacje i zawalczymy o podwyżkę.

Czujemy złość, rozumiemy ją, zdecydowaliśmy się na jej wyrażenie. Teraz warto wybrać : kiedy to zrobimy? gdzie? w jakich okolicznościach? Jak ? Czasem warto zrobić „coś na gorąco” ale złość i tak je wystarczająco „gorąca” więc z nią akurat można poczekać. Chwila czasu pozwoli nam na większy dystans, bardziej świadome wyrażenie swoich potrzeb. Podnoszenie głosu grożenie, stawianie ultimatum, szantażowanie, oskarżanie, to pomysły na wyrażanie złości, które przychodzą do głowy bardzo szybko i co gorsza – jeszcze szybciej po nie sięgamy. Tylko, że gdy się tak zachowujemy to nasi rozmówcy też uruchamiają swoją złość. Zamiast wyrażenia i obrony swoich interesów mamy wojnę dwóch złości. Trudno w ten sposób cokolwiek osiągnąć.

Czujemy złość, rozumiemy ją, zdecydowaliśmy się na jej wyrażenie, wyraziliśmy ją i … dalszy przebieg wydarzeń już nie zależy tylko od nas. Teraz to, co się zadzieje będzie wynikało z intencji, umiejętności dwóch (lub więcej osób). Gdy sytuacja wyrażania złości zakończy się będziemy mogli tylko zastanowić się, co z niej wynikło. Może będziemy dumni, że zadbaliśmy o siebie a może pomyślimy, że następnym razem postąpimy inaczej.

Ta procedura może wydać się długa i trudna. Zwłaszcza jeśli do tej pory nie zastanawialiśmy się nad złością. Gdy jednak zaczniemy ją wdrażać (proponuję do złości o niższym natężeniu – takiej „niewielkiej irytacji”) z każdym kolejnym razem będzie to prostsze i bardzie naturalne. Z czasem złość będziemy mogli świadomie używać i wyrażać nie raniąc innych. Zyskamy większą MOC do wpływania na swoje życie!

Artur Brzeziński

fot. pixar.com

keyboard_arrow_up